poniedziałek, 27 stycznia 2014

Wegańska cieciorka po bretońsku.

Bo kto powiedział, że po bretońsku musi być tylko fasolka? Kupiłam kiedyś paczkę bio cieciorki i szukam dla niej zastosowania. Zapragnęłam fasolki po bretońsku. Uwielbiam. Ale mam poststudenckie jeszcze bezrobotne życie i nie marnuję jedzenia!
Cieciorka po bretońsku it is!

Z resztą pracę w Warszawie chętnie przyjmę, gdyby ktoś coś ;)


Czego potrzebujesz?

1 szklanka suszonej ciecierzycy (lub 1 puszka, będzie szybciej)
2 średnie cebule
1 ząbek czosnku
1 łyżeczka koncentratu
listki laurowe i ziele angielskie
suszona słodka papryka
majeranek


Jeśli korzystamy z suszonej ciecierzycy należy ją namoczyć w wodzie przez ok. 12 godzin w misce ze sporą ilością wody. Ja swoją zalałam przed pójściem spać i ugotowałam następnego dnia. Z cieciorką z puszki będzie szybciej ;)
Namoczoną ciecierzycę odsączamy, wrzucamy do garnka i zalewamy wodą ok 3 cm ponad powierzchnię ziaren. Wrzucamy listki laurowe i kilka ziarenek ziela angielskiego. Gotujemy do miękkości. Jeśli zbyt dużo wody wyparuje należy dolać tak by było jej mniej więcej 1 cm ponad powierzchnię ziaren. Jeśli wody będzie zbyt dużo danie będzie zbyt wodniste. Czytałam, że 50 min wystarczy. Moja gotowała się 1,5 godziny. Bywa różnie. Pod koniec gotowania cieciorki siekamy drobno cebulkę i szklimy ją na łyżce oliwy razem z przeciśniętym ząbkiem czosnku. Dodajemy do cieciorki. Doprawiamy ją łyżką koncentratu, solą, słodką papryczką i majerankiem. Dużo majeranku ;)
W przypadku ciecierzycy z puszki, najpierw kilka minut gotujemy wodę z listkiem laurowym i zielem angielskim, a następnie dodajemy całą zawartość puszki razem z płynem. Doprawiamy tak samo kiedy tylko cieciorka się zagotuje.


3 komentarze: