niedziela, 27 października 2013

Cud, miód i czekoladowy pudding z awokado


Wiecie, że awokado zawiera 14 różnych witamin tak niezbędnych każdemu z Nas? Jest cudownym owocem, dobrym na każdą chyba dolegliwość. Fakt, jest dość kaloryczne, ale akurat tym nie trzeba się przejmować! Zawiera tłuszcze, które chronią serce, odżywiają mózg, pomagają wątrobie i regulują poziom złego cholesterolu we krwi. Awokado jest też zalecane kobietom w ciąży, gdyż zawiera mnóstwo kwasu foliowego ;) Zawiera luteinę, która chroni nasze oczy.
Reguluje też kobiecą gospodarkę hormonalną. Podobno pomaga schudnąć!
Wystarczy jedno awokado w tygodniu.

I nie wiem jak Wy, ale za smakiem surowego awokado nie przepadam. Za to kocham desery!
Awokado i kakao to chyba połączenie idealne? ;)

Ten pudding jest dietetyczny, surowy, wegański i do tego jeszcze odżywi każdą komórkę ciała.



Czego potrzebujesz?

1/2 dojrzałego awokado
1 banan
1 łyżeczka kakao
1/2 łyżeczki cynamonu

Blendujemy wszystko razem do uzyskania kremowego puddingu ;) Zajadamy się ze smakiem bez wyrzutów sumienia, że jemy słodycze ;D
Przecież to samo zdrowie!

Smacznego!

sobota, 26 października 2013

Koktajl z mango i mleka migdałowego

Mmm...pycha! 
Idealny kiedy masz ochotę na "coś słodkiego ale nie wiesz co", do pracy na drugie śniadanie, albo do sączenia przy ulubionym filmie. 
Na dwa sposoby, wegański i wegetariański. Nie musisz ograniczać się do mleka migdałowego, może być zwykłe. Ale migdałowe daje ten orientalny smaczek ;)




Czego potrzebujesz?

1/2 banana
1/2 gruszki
1/2 mango
1/2 szklanki mleka migdałowego
1/2 łyżeczki cynamonu


Miksujemy wszystko razem i sączymy ze smakiem wspominając lato ;)

Nie masz mleka migdałowego a bardzo chcesz spróbować? W sklepie jest strasznie drogie, lub w ogóle nie dostępne? Zrób swoje!


200g migdałów (nie prażonych, nie solonych)
500ml przegotowanej, wystudzonej wody


Migdały w miseczce zalej zimną wodą. Odstaw na około godzinę. Po tym czasie wodę odlej, migdały włóż do pojemnika do blendowania albo do malaxera czy innego robota kuchennego. Zalej 500ml przegotowanej wody. Zmiksuj, aż zacznie przypominać mleko, a kawałeczki migdałów będą nie widoczne. Przecedź całość przez bardzo gęste sitko lub przez gazę. I już! Jeśli uważasz, że wyszło zbyt gęste lub zbyt rzadkie zmień ilość wody przed miksowaniem ;)

W lodówce można trzymać 3-4 dni.


Nie polecam go do kawy. Niestety jest zbyt rzadkie. Ale nadaje się do budyniów, płatków, koktajli i do popijania zamiast sztucznych, sklepowych soków.

Smacznego!




środa, 23 października 2013

Z kuskusem im do twarzy


W poszukiwaniu inspiracji weszłam na durszlak i w natłoku wpisów z jednego dnia odnalazłam przepis idealny ;)
Marysia czyli http://www.gruszkazfartuszka.pl/ zaproponowała kotleciki z kaszki kuskus. Miałam składniki, miałam też chęci, ale jak zwykle musiało być po mojemu! 

Nie przepadam za bułką tartą, gdyż wchłania za dużo tłuszczu. Zastąpiłam ją mąką kukurydzianą. A jeśli zastąpisz jajko tą samą mąką kotleciki będą wegańskie ;)



Czego potrzebujesz?
(na 10 kotlecików)

3/4 szklanki kaszki kuskus
bulion warzywny do zalania kaszki
4 pomidorki w oleju
1 szklanka świeżego szpinaku
1 cebulka
1 jajko
2 ząbki czosnku
mąką kukurydziana
garść świeżej bazylii
pieprz, sól i inne przyprawy

Kaszkę wsypujemy do miski i zalewamy bulionem lub też wrzątkiem z przyprawami, kto co lubi. Wody powinno być mniej więcej centymetr ponad powierzchnią kaszki. Przykrywamy miseczkę i kiedy kaszka wchłania wodę kroimy drobno cebulkę. Szklimy cebulkę na łyżce oleju. Kiedy stwierdzimy, że jest niemal gotowa dorzucamy pokrojone na mniejsze części listki szpinaku. Całość dusimy. 
Kiedy nasza kaszka oraz zawartość patelni przestygną łączymy je w misce, kroimy drobniej pomidorka, siekamy bazylię i przeciskamy czosnek. Wszystko dodajemy do kaszki. Przyprawiamy do smaku solą i przyprawami. Dodajemy jajko i mąkę kukurydzianą. Całość powinna łatwo dać się formować i nie rozpadać w rękach, dlatego nie podaję proporcji mąki. Według uznania.
Na koniec formujemy w dłoniach kuleczki, spłaszczamy je i obtaczamy w mące kukurydzianej, jak w panierce. Smażymy najlepiej na suchej patelni, albo na oleju ryżowym na zloty kolor. Można też spróbować podpiec je w piekarniku. Będzie jeszcze mniej tłuszczu.

Przyznaje, najlepiej mi smakują z ketchupem albo sosem czosnkowym ;)

Smacznego!



poniedziałek, 14 października 2013

Dyniowe brzydulki na drugie śniadanie.

Wczoraj zrobiłam dyniowy syrop do kawy, dziś już jedną z nim wypiłam i mam ochotę na kolejną ;)
A na drugie śniadanie można zjeść prawie zdrową i prawie dietetyczną muffinkę dyniową. Treściwa i wilgotna. Nie tłusta, bo tego bym nie zniosła.
Myślę, że gdyby dodać do niej orzeszki można by nawet troszkę pochrupać!

Urodą może nie grzeszą, ale smakiem już tak!




Czego potrzebujesz?

3/4 szklanki puree z dyni 
1 szkl. mąki pszennej pełnoziarnistej
1/2 szkl. mąki tortowej
4 łyżki cukru
1 jajko
1/3 szkl. maślanki
2 łyżki oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
1/2 łyżeczki mielonych goździków


W jednej misce mieszamy wszystkie mokre składniki czyli dynię, jajko, maślankę, olej z cukrem. W drugiej dobrze jest wymieszać wszystkie suche składniki. Proszek do pieczenia bardzo nie lubi stykać się z płynami póki nie nadejdzie jego pora ;)

Wsypujemy suche składniki do mokrych i mieszamy tylko chwilę do uzyskania jednolitej konsystencji. Nawet bez miksera. Mikser wszystko psuje.
Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany, wtedy dobrze nam wyrośnie. Jeśli wydaje Ci się, że jest zbyt gęste dodaj więcej maślanki. Jeśli zaś zbyt rzadkie dodaj łyżkę mąki razowej.

Wlewamy ciasto do foremek na muffinki. Lepsze są papilotki ;) Silikonowe strasznie się później myje.
20-25 min w temperaturze 180* powinno im wystarczyć.

Delektuj się smakiem dyniowej pokusy.

Smacznego!



sobota, 12 października 2013

Bazyliowo mi!

Z wizytą w sklepie do koszyka wpadła mi doniczka z bazylią ;)
A skoro już się tam znalazła to chyba pora na prawdziwe bazyliowe pesto?

No dobra. Troszkę oszukałam. To pesto jest z bazylii i szpinaku ;)


Czego potrzebujesz?

Garść listków świeżej bazylii
Garść listków szpinaku baby
Garść nasion słonecznika
Ząbek czosnku
Łyżeczka oliwy
Sól i pieprz do smaku

A teraz należy zblendować wszystko razem i dodać do garnka z odcedzonym makaronem ;)



Oh, jakie dobre! Uzależniłam się.


środa, 9 października 2013

Pyszne szpinakowe pesto

Byłam bardzo, bardzo głodna. Lubię pesto. Jak do tej pory zdarzało mi się jeść tylko kupne. Nie wszystkie mi smakowały. Są lepsze i gorsze. Ale hej! Przecież pesto jest banalnie proste w przygotowaniu. Wystarczy mieć świeże listki bazylii, trochę oliwy, orzeszki piniowe... No tak. A skąd tu wziąć orzeszki piniowe? Wiem, że powinny być w sklepach, ale jeśli mam być szczera nigdy się z nimi nie spotkałam. A szkoda.
Ale przecież pesto nie musi być z bazylii? Takie troszkę oszukane.
Zajrzałam do lodówki, gdzie zwykle trzymam trochę świeżego szpinaku (bo kocham szpinak!) i wymyśliłam. ;)
Jest tak samo śliczne jak oryginalne pesto bazyliowe, ale o niebo smaczniejsze niż takie kupione.



Czego potrzebujesz?

Dwie garści świeżego szpinaku (u mnie baby)
Garść natki pietruszki, pokrojonej na mniejsze kawałki
1 ząbek czosnku
Garść prażonych migdałów albo pestek słonecznika
2 suszone pomidorki z oleju
1 łyżeczkę oliwy
Szczypta soli

Wystarczy wszystko wrzucić do pojemnika i zblendować na gładką masę.
Gotujemy makaron spaghetti i mamy obiad w 15 minut! ;)

Smacznego!