niedziela, 29 grudnia 2013

Sylwestrowe szpinakowe rożki dla zapominalskich

Sylwester już po jutrze? Idziesz na imprezę do znajomych, a kompletnie nie masz pomysłu na przekąskę, a głupio tak iść z pustymi rękami?
Spokojnie, ja mam pomysł ;)




Czego potrzebujesz?

1 paczka gotowego ciasta francuskiego (u mnie ciasto light)
6 brykiecików mrożonego w liściach szpinaku
4 ząbki czosnku
2 łyżki sera typu feta
sól i pieprz


Rozmrażamy szpinak i kroimy brykieciki na 3 lub 4 plasterki. Polecam szpinak w liściach bez żadnych dodatków. Ten rozdrobniony jest okropny i niesmaczny ;)
Na patelni na odrobinie tłuszczu podsmażamy czosnek. Tylko chwilkę! Czosnek szybko się przypala. Do czosnku dorzucamy szpinak i podgrzewamy całość. Nie musi się długo dusić. Dodajemy do niego fetę a po wymieszaniu i spróbowaniu doprawiamy jeszcze do smaku sola i pieprzem. Właściwie powinien być delikatnie przesolony.
Ciasto francuskie dzielimy na kwadraciki, wielkości według uznania. Staramy się jak najlepiej wykorzystać ciasto ;)
Na każdy kwadracik nakładamy porcję szpinaku wielkości orzecha włoskiego i zaklejamy tak by powstał trójkącik. Brzegi naszego rożka dociskamy widelcem, zrobimy w ten sposób śliczny prosty wzorek.

Układamy rożki na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i każdy smarujemy roztrzepanym jajkiem. Możemy też posypać je ziarnami sezamu. Będą jeszcze bardziej apetyczne ;)
Pieczemy je przez 20 min w 200*. 

A później już tylko cieszymy się jak szybko znikają na imprezie!



piątek, 20 grudnia 2013

Już prawie Wigilia? A ja nie mam pierniczków!


W kwestii pierniczków nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa!




Te pierniczki to niemieckie Lebkuchen. Cudownie smakują skórką pomarańczową, są delikatne i rozpływają się w ustach już na następny dzień po upieczeniu, więc mimo, że Wigilia już za kilka dni to na te pierniczki właśnie nadeszła pora!
Zanim przyjdzie pora na lepienie uszek, gotowanie barszczu i śledziki odprężcie się jeszcze przy pierniczkach ;)
Można je następnego dnia ślicznie opakować i podarować komuś drobiazg od serca.
Przepis znalazłam na mojewypieki.com ale z braku wystarczającej ilości mąki pszennej dodałam jeszcze mąkę żytnią razową.



Czego potrzebujesz?

150g mąki pszennej
100g mąki żytniej razowej
80g zmielonych migdałów
200g miodu
80g masła
3 łyżki drobno posiekanej skórki pomarańczowej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody 
przyprawa do piernika
cynamon

Miód z dodatkiem masła podgrzewamy w garnuszku. Dodajemy przyprawy i czekamy, aż masło się rozpuści. W misce mieszamy razem suche składniki, mąki, migdały, skórkę pomarańczową, proszek do pieczenia i sodę. Miód z masłem i przyprawami wlewamy do miski i mieszamy łyżką bądź nawet mikserem. Całość będzie miękka i lepka. Odstawiamy ciasto, aż przestygnie, wtedy powinno nieco zgęstnieć. Po tym czasie lepimy z ciasta kuleczki wielkości orzecha włoskiego i układamy na blasze pokrytej papierem do pieczenia. Ponieważ ciasto może się bardzo kleić do rąk należy je przed formowaniem kulek zwilżyć wodą ;)
Kuleczki układamy w pewnej odległości, gdyż pierniczki sporo rosną. Każdą kulkę spłaszczamy na blasze szklanką z dnem również zwilżonym wodą. Ja ustawiłam miseczkę z wodą i za każdym razem maczałam w niej spód szklanki ;)
Pierniczki pieczemy w 180* przez maksymalnie 15 min. U mnie 12 min ;)

Kiedy pierniczki ostygną z wierzchu stwardnieją, ale po pokryciu lukrem znowu staną się delikatne.

To moje ulubione!



środa, 18 grudnia 2013

Świąteczne pierniczkowe masło orzechowe

Na święta wszystko musi mieć smak piernika ;) Koniecznie!






Czego potrzebujesz?

250g orzeszków ziemnych prażonych nie solonych
przyprawa do piernika
1 łyżka brązowego cukru


Wystarczy do malaksera, blendera lub tak jak u mnie SpeedCooka wrzucić orzeszki i zmiksować na gładką masę. W malakserze zajmie to trochę więcej czasu. Trzeba pamiętać, żeby nie przegrzać silnika i nie zniszczyć urządzenia. Należy robić krótkie przerwy i mieszać masę by się jednolicie zmiksowała. 
W SpeedCooku to trwa 5 min. Robię przerwy żeby zdrapać masę ze ścianek urządzenia inaczej się nie zmiksuje ładnie ;)
Dopiero kiedy masa będzie miała płynną konsystencję dodajemy cukier i przyprawy wedle uznania, ja dałam 2 łyżeczki. Miksujemy masę jeszcze przez chwilkę.

Domowe masło orzechowe nie wymaga dodawania oleju czy innego tłuszczu. Orzeszki świetnie się miksują same. A poza tym, przecież z orzeszków ziemnych robi się olej, więc po co dodatkowy tłuszcz? ;)

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Zimowa wegetariańska dietetyczna zapiekanka na szybko

Nie ma czasu na poważniejsze obiady a do tego pogoda nie nastraja optymistycznie. Jednak warto zjeść przynajmniej raz dziennie coś ciepłego. No i kto powiedział, że zapiekanka musi być tłusta i nie zdrowa? Tu nie ma żółtego sera, a fe!



Czego potrzebujesz?
(właściwie to porcja na 3 osoby)

80g pełnoziarnistego makaronu 
pół brokuła
pół papryki
5 suszonych pomidorków w oleju
1/3 kostki chudego sera typu feta
50g chudego białego sera
100g jogurtu naturalnego 0%
3 jajka

Makaron gotujemy al dente. Brokuła gotujemy najlepiej na parze przez dosłownie kilka minut, tak by był jeszcze dość twardy. Papryczkę kroimy w kostkę, a suszone pomidorki na mniejsze kawałeczki. Do naczynia żaroodpornego wrzucamy makaron, brokuła podzielonego na mniejsze różyczki, paprykę i pomidora. Rozdrabniamy w palcach fetę i wszystko razem mieszamy. Można na tym etapie doprawić całość by wszystko było bardziej wyraziste ;)
W misce ubijamy jajko, jogurt i ser biały na gładką masę, doprawiamy solą i pieprzem. Masą tą zalewamy zawartość naczynia żaroodpornego. Całość zapiekamy w 180* aż masa się zetknie i przyrumieni.

sobota, 14 grudnia 2013

Jeszcze czas by popierniczyć!


Może i na ostatnią chwilę, ale pierniczki muszą na Boże Narodzenie być.
Bo jak to tak bez pierniczków?


Wszyscy mówią, że pierniczki potrzebują dwóch tygodni żeby zmięknąć do świąt, ale tak po prawdzie to moje miały 2 dni i już jedzenie ich nie groziło złamaniem zęba ;)







Czego potrzebujesz?

400g mąki pszennej
100g mąki żytniej razowej
100g cukru pudru
280g miodu
60g masła
1 jajko
2 łyżeczki sody oczyszczonej
2 łyżeczki kakao
przyprawa do piernika
cynamon

A na lukier:
2 białka
dużo cukru pudru


Na początek w rondelku podgrzewamy miód i rozpuszczamy w nim masło. Dodajemy przyprawę do piernika, cynamon i kakao.
W drugiej misce mieszamy suche składniki mąki, sodę i cukier puder. Czekamy, aż miód w garnku przestygnie, nie chcemy żeby jajko ścięło się zanim wyrobimy ciasto ;)
Do miski wlewamy miód i trochę mieszamy, a następnie wbijamy jajko. Wyrabiamy ciasto. Podsypujemy mąką i wałkujemy na grubość jakichś 4 mm. Wykrajamy śliczne ciasteczka i pieczemy w 180* przez ok. 8 min.

Następnego dnia możemy przyozdobić pierniczki lukrem. Ubijamy białka z taką ilością cukru pudru by masa nie spływała z ciastka ;)
Lukier ten zastyga dość szybko, jednak żeby mieć pewność pierniczki powinny poczekać 24 godziny.




niedziela, 8 grudnia 2013

A skoro jest niedziela to może tęczowa jajecznica?

Każdy czasem potrzebuje impulsu. Snujesz się po domu i masz na coś ochotę, ale nie na zwykłe śniadanie, tylko takie...lepsze. Może jajecznica? Ale jajecznica jest taka nudna, przewidywalna.
Kocham jajecznicę z cebulką ;) lubię też taką z cebulką i pieczarkami. Ale kto powiedział, że nie można jeść jajecznicy z oliwkami? Skoro omlet może być na słodko lub słono to oliwki do jajek też pasują!
Taka egzotyczna, taka troszkę hiszpańska, bo z pomidorem, oliwkami i szczypiorkiem.



Czego potrzebujesz?

2 jajka
garść czarnych oliwek pokrojonych w plasterki
pół pęczka szczypiorku
pół pomidora

Pomidora kroimy w kosteczkę, wrzucamy na patelnie i smażymy przez 2-3 min. Wbijamy oba jajka, dorzucamy posiekany szczypiorek i oliwki. Doprawiamy solą. Energicznie mieszamy!

Kiedyś nie lubiłam jajecznicy z pomidorami. Sprawiały, że jajka pływały w soku z pomidora. Ani to apetyczne nie było, ani smaczne. Ale odpowiednio małe kawałki, smażone tylko chwilkę nie rozpadną się a jajecznica nabierze nowego charakteru.

Z czym jeszcze jecie jajecznicę? Może ja się zainspiruję na następną niedzielę ;)

piątek, 6 grudnia 2013

Owsiano-jaglane egzotyczne śniadanie

Stanęłam przed dylematem śniadaniowym. Jak się najeść czymś co nie będzie kolejną owsianką, będzie zdrowe, szybkie? Na moje ulubione placuszki nie było odpowiednich składników, a przecież nic nie może się zmarnować.
Więc improwizowałam ;)
I wyszło nieźle.




Czego potrzebujesz?

3 łyżki płatków owsianych zwykłych
2 łyżki mąki jaglanej
1 jajko
3 łyżki jogurtu naturalnego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka mielonego siemienia lnianego

Najpierw blenderem rozdrobniamy płatki na mączkę, następnie dodajemy mąkę jaglaną, proszek do pieczenia, siemię lniane, jajko i jogurt. Blendujemy bądź miksujemy wszystko razem. Ciasto powinno mieć konsystencję rzadszej śmietany. Jeśli uważasz, że jest za gęste dodaj jogurtu bądź wody, a jeśli zbyt rzadkie mączki jaglanej. Ja wszystko zrobiłam w Termomiksie ;)

Smażymy placuszki z dwóch stron, pod przykryciem. Najlepiej na dobrej patelni bez używania tłuszczu.
Podajemy z owocami, jogurtem, miodem. Pycha!


Smacznego!

czwartek, 5 grudnia 2013

Coś strasznie...dobrego. Z tuńczykiem i do makaronu!

Mea culpa...

Zdjęcie nijak ma się do smaku potrawy. Raczej można nim straszyć teściową albo niegrzeczne dzieci ;D "Jak nie zjesz obiadu, zrobię ci to danie za karę następnym razem!"
Ale tak całkiem poważnie mimo, że nie wygląda to smakuje bardzo dobrze ;)
W końcu klasyczne spaghetti też nie jest specjalnie fotogeniczne.

Kupując tuńczyka zwróć uwagę czy na puszce jest znaczek "dolphin safe". To bardzo ważne. Podczas połowów tuńczyka w sieci często łapią się delfiny, które nie mają szans tego przeżyć. Delfinów się nie je, są więc wyrzucane martwe z powrotem do wody.
Z drugiej strony jednak znaczek dolphin safe nie gwarantuje, że w sieci nie łapały się również inne stworzenia morskie, ani że połów samego tuńczyka był zgodny ze wszystkimi regulacjami. 
I made my choice. Może kiedyś przestanę jeść też ryby. Dla spokoju własnego sumienia.



Czego potrzebujesz?

(tym razem porcja na 2 osoby)

makaron pełnoziarnisty
1 puszka tuńczyka w zalewie 
1 puszka pomidorów
1 duża cebulka
2 łyżki serka kanapkowego fit lub 2/3 łyżki jogurtu naturalnego
kilką ząbków czosnku
pieprz, sól, oregano

Przygotowanie jest dziecinnie proste. Makaron gotujemy tak jak lubimy. A w międzyczasie smażymy na patelni cebulkę, tyle by ją zeszklić. Do cebulki dodajemy pomidory z puszki i przeciśnięty przez praskę czosnek. Czekamy, aż całość odpowiednio zgęstnieje. Dodajemy serek lub jogurt i szybko mieszamy. Doprawiamy do smaku. Na koniec dorzucamy rozdrobnionego tuńczyka i podajemy całość z naszym ulubionym makaronem.

Smacznego!

czwartek, 7 listopada 2013

Hummus nadchodzi! I moje ulubione miejsce w Lublinie.

Mam takie swoje ulubione miejsce w Lublinie. Miejsce gdzie można dobrze zjeść już za 5zł. Miejsce wegetariańskie ;)
Tym miejscem jest Wegetarianin na ul. Narutowicza. Żeby się tam dostać trzeba zanurzyć się w jedną z kamienicznych bram i dać się wciągnąć do podziemi innej. Jest tam też genialnie zaopatrzony sklep dla wielbicieli zdrowej kuchni. Jest wybór masła orzechowego, mleka sojowego, ryżowego, gryczanego, kokosowego. Mają wszystkie chyba wszystkie postanie pod jakimi występuje amarantus. Mąkę bezglutenową i tę pełnoziarnistą. Mają tam nawet spory wybór yerba mate ;)
Do obiadu można zamówić herbatę w kubku, sok aloesowy, sok z brzozy albo świeżo przecierany sok marchwiowy.
A najbardziej lubię zjeść tam kulki falaflowe. Zamiast zwykłego falafla z bułce dostajesz kulki falafllowe, ryż lub kaszę do wyboru z sosem, surówkę i najlepszy jaki jadłam hummus!

A ponieważ czasem mi zupełnie nie po drodze w tamto miejsce a hummus uzależnia musiałam go zrobić sama w domu ;) Jest bardzo bardzo podobny w smaku do tego z Wegetarianina. Ale falafla tam musicie spróbować!



Czego potrzebujesz?

puszkę konserwowej cieciorki
1 łyżkę pasty tahini 
główkę małego czosnku
1/4 szklanki zalewy z cieciorki
sól do smaku

Wszystko razem wrzucamy do malaksera, blendera czy innego robota kuchennego i miksujemy na gładką pastę. Ja robię swoją w Speedcook'u. Szybkość mielenia na 10 na czas 2 min. W międzyczasie trzeba jednak łopatką przemieszać całość, gdyż nierównomiernie się miksuje.

Właściwie w przepisie powinien być też kumin, ale ze względu na słabą dostępność pominęłam tę przyprawę.

Pastę tahini można kupić bądź zrobić samemu. Nie jest ona droga, ale za to jaka satysfakcja kiedy jest domowa. Ziarna sezamu wystarczy uprażyć na suchej patelni, a następnie zblendować je na gładką pastę. To też świetny, zdrowy, wegański zamiennik masła na kanapki ;)
Osobiście uwielbiam hummus na kanapkach z pomidorkiem, ogórkiem albo szczypiorkiem. Pycha!



Smacznego!

środa, 6 listopada 2013

Mortal Instruments i makaron sezamowy, którego Jace...nie zjadł.

Osobiście kocham książki. Gdybym mogła zamieszkałabym w bibliotece. Ale raczej takiej, którą sama bym zapełniła, niż bibliotece miejskiej ;P
Chociaż uwielbiam zapach starych książek. Po stażu w archiwum jednak trochę się ich boję ;D Na szkoleniu BHP zostaliśmy poinformowani o możliwych zagrożeniach w pracy w Archiwum. I nie, najgorsze nie jest zacięcie się kartką papieru czy wbicie zszywacza w dłoń, o nie.
Ale dość o tym co wstrętne! Miało być o akcji na durszlaku, której wręcz nie mogę się oprzeć!

Czytając do poduszki kolejną część Mortal Instruments natknęłam się na potrawę, której musiałam spróbować. Cudownie jest móc posmakować tego co bohaterowie książek, prawda? ;)

Na trawie  obok  koca  leżały  rozrzucone  puste  pudełka  z  „Taki”.  Jace  tylko  pogrzebał  w 
sezamowym makaronie,  odstawił kartonowy pojemnik, wyciągnął się na kocu i wbił wzrok w 
niebo.

Miasto upadłych aniołów Cassandra Clare 



Czego potrzebujesz?

na jedną porcję wybranego przez Ciebie makaronu, ja użyłam makaronu Wonton od Tao Tao
spaghetti też się nada!

1/4 szklanki sosu sojowego
2 łyżeczki cukru
2 łyżki octu ryżowego
3 łyżki oleju sezamowego
4 ząbki czosnku
1 łyżka ostrego sosu chilli (pominęłam, gdyż nie przepadam za pikantnymi daniami)
łyżka prażonego sezamu (uprażyłam mój na suchej patelni)
50g tofu
pęczek szczypiorku

Najpierw gotujemy makaron, odcedzamy i zostawiamy przykryty by nie ostygł. Akurat makaron Wonton wymaga tylko zalania wrzątkiem całkiem jak zupka chińska z Radomia ;)
W rondelku podgrzewamy sos sojowy, dodajemy cukier i mieszamy aż się rozpuści. Następnie przeciskamy czosnek i dodajemy do sosu. Kolejno dodajemy też ocet ryżowy, olej sezamowy i opcjonalnie sos chilli, i mieszamy. Sos wlewamy do makaronu razem z sezamem i dokładnie mieszamy aż makaron cały będzie nim pokryty. Kroimy tofu w małą kosteczkę i również wrzucamy do makaronu. Na koniec posypujemy całość  szczypiorkiem.

Danie dla wielbicieli orientalnego smaku ;)

No i kto by nie chciał spróbować dania, które jadł boski Jace Wayland? Albo raczej podziubał pałeczkami.





niedziela, 27 października 2013

Cud, miód i czekoladowy pudding z awokado


Wiecie, że awokado zawiera 14 różnych witamin tak niezbędnych każdemu z Nas? Jest cudownym owocem, dobrym na każdą chyba dolegliwość. Fakt, jest dość kaloryczne, ale akurat tym nie trzeba się przejmować! Zawiera tłuszcze, które chronią serce, odżywiają mózg, pomagają wątrobie i regulują poziom złego cholesterolu we krwi. Awokado jest też zalecane kobietom w ciąży, gdyż zawiera mnóstwo kwasu foliowego ;) Zawiera luteinę, która chroni nasze oczy.
Reguluje też kobiecą gospodarkę hormonalną. Podobno pomaga schudnąć!
Wystarczy jedno awokado w tygodniu.

I nie wiem jak Wy, ale za smakiem surowego awokado nie przepadam. Za to kocham desery!
Awokado i kakao to chyba połączenie idealne? ;)

Ten pudding jest dietetyczny, surowy, wegański i do tego jeszcze odżywi każdą komórkę ciała.



Czego potrzebujesz?

1/2 dojrzałego awokado
1 banan
1 łyżeczka kakao
1/2 łyżeczki cynamonu

Blendujemy wszystko razem do uzyskania kremowego puddingu ;) Zajadamy się ze smakiem bez wyrzutów sumienia, że jemy słodycze ;D
Przecież to samo zdrowie!

Smacznego!

sobota, 26 października 2013

Koktajl z mango i mleka migdałowego

Mmm...pycha! 
Idealny kiedy masz ochotę na "coś słodkiego ale nie wiesz co", do pracy na drugie śniadanie, albo do sączenia przy ulubionym filmie. 
Na dwa sposoby, wegański i wegetariański. Nie musisz ograniczać się do mleka migdałowego, może być zwykłe. Ale migdałowe daje ten orientalny smaczek ;)




Czego potrzebujesz?

1/2 banana
1/2 gruszki
1/2 mango
1/2 szklanki mleka migdałowego
1/2 łyżeczki cynamonu


Miksujemy wszystko razem i sączymy ze smakiem wspominając lato ;)

Nie masz mleka migdałowego a bardzo chcesz spróbować? W sklepie jest strasznie drogie, lub w ogóle nie dostępne? Zrób swoje!


200g migdałów (nie prażonych, nie solonych)
500ml przegotowanej, wystudzonej wody


Migdały w miseczce zalej zimną wodą. Odstaw na około godzinę. Po tym czasie wodę odlej, migdały włóż do pojemnika do blendowania albo do malaxera czy innego robota kuchennego. Zalej 500ml przegotowanej wody. Zmiksuj, aż zacznie przypominać mleko, a kawałeczki migdałów będą nie widoczne. Przecedź całość przez bardzo gęste sitko lub przez gazę. I już! Jeśli uważasz, że wyszło zbyt gęste lub zbyt rzadkie zmień ilość wody przed miksowaniem ;)

W lodówce można trzymać 3-4 dni.


Nie polecam go do kawy. Niestety jest zbyt rzadkie. Ale nadaje się do budyniów, płatków, koktajli i do popijania zamiast sztucznych, sklepowych soków.

Smacznego!




środa, 23 października 2013

Z kuskusem im do twarzy


W poszukiwaniu inspiracji weszłam na durszlak i w natłoku wpisów z jednego dnia odnalazłam przepis idealny ;)
Marysia czyli http://www.gruszkazfartuszka.pl/ zaproponowała kotleciki z kaszki kuskus. Miałam składniki, miałam też chęci, ale jak zwykle musiało być po mojemu! 

Nie przepadam za bułką tartą, gdyż wchłania za dużo tłuszczu. Zastąpiłam ją mąką kukurydzianą. A jeśli zastąpisz jajko tą samą mąką kotleciki będą wegańskie ;)



Czego potrzebujesz?
(na 10 kotlecików)

3/4 szklanki kaszki kuskus
bulion warzywny do zalania kaszki
4 pomidorki w oleju
1 szklanka świeżego szpinaku
1 cebulka
1 jajko
2 ząbki czosnku
mąką kukurydziana
garść świeżej bazylii
pieprz, sól i inne przyprawy

Kaszkę wsypujemy do miski i zalewamy bulionem lub też wrzątkiem z przyprawami, kto co lubi. Wody powinno być mniej więcej centymetr ponad powierzchnią kaszki. Przykrywamy miseczkę i kiedy kaszka wchłania wodę kroimy drobno cebulkę. Szklimy cebulkę na łyżce oleju. Kiedy stwierdzimy, że jest niemal gotowa dorzucamy pokrojone na mniejsze części listki szpinaku. Całość dusimy. 
Kiedy nasza kaszka oraz zawartość patelni przestygną łączymy je w misce, kroimy drobniej pomidorka, siekamy bazylię i przeciskamy czosnek. Wszystko dodajemy do kaszki. Przyprawiamy do smaku solą i przyprawami. Dodajemy jajko i mąkę kukurydzianą. Całość powinna łatwo dać się formować i nie rozpadać w rękach, dlatego nie podaję proporcji mąki. Według uznania.
Na koniec formujemy w dłoniach kuleczki, spłaszczamy je i obtaczamy w mące kukurydzianej, jak w panierce. Smażymy najlepiej na suchej patelni, albo na oleju ryżowym na zloty kolor. Można też spróbować podpiec je w piekarniku. Będzie jeszcze mniej tłuszczu.

Przyznaje, najlepiej mi smakują z ketchupem albo sosem czosnkowym ;)

Smacznego!



poniedziałek, 14 października 2013

Dyniowe brzydulki na drugie śniadanie.

Wczoraj zrobiłam dyniowy syrop do kawy, dziś już jedną z nim wypiłam i mam ochotę na kolejną ;)
A na drugie śniadanie można zjeść prawie zdrową i prawie dietetyczną muffinkę dyniową. Treściwa i wilgotna. Nie tłusta, bo tego bym nie zniosła.
Myślę, że gdyby dodać do niej orzeszki można by nawet troszkę pochrupać!

Urodą może nie grzeszą, ale smakiem już tak!




Czego potrzebujesz?

3/4 szklanki puree z dyni 
1 szkl. mąki pszennej pełnoziarnistej
1/2 szkl. mąki tortowej
4 łyżki cukru
1 jajko
1/3 szkl. maślanki
2 łyżki oleju
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki imbiru
1/2 łyżeczki mielonych goździków


W jednej misce mieszamy wszystkie mokre składniki czyli dynię, jajko, maślankę, olej z cukrem. W drugiej dobrze jest wymieszać wszystkie suche składniki. Proszek do pieczenia bardzo nie lubi stykać się z płynami póki nie nadejdzie jego pora ;)

Wsypujemy suche składniki do mokrych i mieszamy tylko chwilę do uzyskania jednolitej konsystencji. Nawet bez miksera. Mikser wszystko psuje.
Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany, wtedy dobrze nam wyrośnie. Jeśli wydaje Ci się, że jest zbyt gęste dodaj więcej maślanki. Jeśli zaś zbyt rzadkie dodaj łyżkę mąki razowej.

Wlewamy ciasto do foremek na muffinki. Lepsze są papilotki ;) Silikonowe strasznie się później myje.
20-25 min w temperaturze 180* powinno im wystarczyć.

Delektuj się smakiem dyniowej pokusy.

Smacznego!



sobota, 12 października 2013

Bazyliowo mi!

Z wizytą w sklepie do koszyka wpadła mi doniczka z bazylią ;)
A skoro już się tam znalazła to chyba pora na prawdziwe bazyliowe pesto?

No dobra. Troszkę oszukałam. To pesto jest z bazylii i szpinaku ;)


Czego potrzebujesz?

Garść listków świeżej bazylii
Garść listków szpinaku baby
Garść nasion słonecznika
Ząbek czosnku
Łyżeczka oliwy
Sól i pieprz do smaku

A teraz należy zblendować wszystko razem i dodać do garnka z odcedzonym makaronem ;)



Oh, jakie dobre! Uzależniłam się.


środa, 9 października 2013

Pyszne szpinakowe pesto

Byłam bardzo, bardzo głodna. Lubię pesto. Jak do tej pory zdarzało mi się jeść tylko kupne. Nie wszystkie mi smakowały. Są lepsze i gorsze. Ale hej! Przecież pesto jest banalnie proste w przygotowaniu. Wystarczy mieć świeże listki bazylii, trochę oliwy, orzeszki piniowe... No tak. A skąd tu wziąć orzeszki piniowe? Wiem, że powinny być w sklepach, ale jeśli mam być szczera nigdy się z nimi nie spotkałam. A szkoda.
Ale przecież pesto nie musi być z bazylii? Takie troszkę oszukane.
Zajrzałam do lodówki, gdzie zwykle trzymam trochę świeżego szpinaku (bo kocham szpinak!) i wymyśliłam. ;)
Jest tak samo śliczne jak oryginalne pesto bazyliowe, ale o niebo smaczniejsze niż takie kupione.



Czego potrzebujesz?

Dwie garści świeżego szpinaku (u mnie baby)
Garść natki pietruszki, pokrojonej na mniejsze kawałki
1 ząbek czosnku
Garść prażonych migdałów albo pestek słonecznika
2 suszone pomidorki z oleju
1 łyżeczkę oliwy
Szczypta soli

Wystarczy wszystko wrzucić do pojemnika i zblendować na gładką masę.
Gotujemy makaron spaghetti i mamy obiad w 15 minut! ;)

Smacznego!


piątek, 27 września 2013

Ukochane marchewkowe cupcakes. Mniej oleju niż w innych!

Pamiętam, że kiedy pierwszy raz usłyszałam o cieście z marchewką byłam w szoku. Przecież to warzywo! Nie wiem jak u Was, ale u mnie tego typu ciasta nigdy nie było. Moja mama jest dość konserwatywna w kuchni i dla niej to był eksperyment ponad siły. Ale z drugiej strony musiałam spróbować. Organoleptycznie sprawdzić czy warzywo w słodkim wypieku to dobry pomysł.
I wiecie co? To nie jest dobry pomysł. To jest genialny pomysł!

Na tej samej zasadzie postanowiłam spróbować babeczek z pieczoną dynia i wyszły prawie tak samo pyszne ;) Przepis dodam innym razem.
A w kolejce jest jeszcze piernik z buraczkami. Koniecznie!



I wiem, że przepisów na marchewkowe babeczki i ciasta jest w sieci multum, ale jeszcze jeden do kolekcji nie zaszkodzi, prawda?
Pierwsze jakie robiłam były dość suche i mimo, że zawsze smakowały dobrze to nie było to co chciałam osiągnąć. Kiedyś natknęłam się na przepis gdzie zamiast mleka do ciasta dodawało się maślankę. I to był strzał w dziesiątkę. Maślanka zmienia całkiem strukturę ciastka. 
A do tego w większości przepisów zalecają by dodać 3/4 lub 1/2 szklanki oleju. Wtedy też babeczki wręcz nim ociekają, papilotki są nim nasączone i nawet nie wygląda to estetycznie. W moim przepisie oleju jest tylko ciut.

Czego potrzebujesz?

1 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
1/2 szklanki mąki pszennej tortowej
2 jajka
1/5 szklanki oleju
1/2 szklanki maślanki
1/2 szklanki brązowego cukru
2 średnie marchewki
1 łyżeczkę proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki soy oczyszczonej
cynamon i/lub przyprawę do piernika

W misce najpierw umieszczamy wszystkie płynnej składniki maślankę, olej i jajka. Dodajemy cukier i przyprawy. Chwilę mieszamy do połączenia się składników. Marchewkę trzemy na małych oczkach, wtedy ciasto jest delikatniejsze. Mieszamy z resztą zawartości miski. W drugiej misce mieszamy mąki, sodę i proszek i po trochu wsypujemy do drugiej miski mieszając tylko do momentu aż nie będzie grudek.
Wlewamy ciasto do papilotek umieszczonych w blasze do pieczenia babeczek lub do papilotek sylikonowych. Akurat ja użyłam tych drugich chociaż bardzo, ale to bardzo nie lubię ich później myć ;)
Pieczemy ok. 20 min w 180*. I gotowe!~

Krem

1 opakowanie serka mascarpone
1 łyżki cukru pudru
skórka z jednej cytryny

Pamiętamy żeby cytrynę dokładnie wyszorować gąbką lub nawet druciakiem, żeby usunąć środki chemiczne, którymi została pokryta aby nie psuła się w trakcie transportu. Po tym jeszcze dodatkowo najlepiej jest cytrynę sparzyć wrzątkiem, a później zetrzeć jej skórkę tarce. Mascarpone wymieszać łyżką z cukrem pudrem i skórką cytrynową. Nakładać na ostudzone babeczki łyżką jak ja zrobiłam lub żeby było estetyczniej rękawem cukierniczym. Babeczki muszą być zimne, w przeciwnym razie krem z nich spłynie ;)

Smacznego!








piątek, 20 września 2013

Wegański lub prawie klasyczny budyń

Miałam straszną ochotę na "coś słodkiego, ale nie wiem co, nie chcę żeby to był batonik". I było już strasznie późno. Szczególnie na jedzenie słodyczy.
Przyszedł mi na myśl budyń. Ale taki prawdziwy ;) a mąki ziemniaczanej u mnie ani grama. Za to mam mąkę kukurydzianą i ryżową więc czemu nie?
Poszperałam i znalazłam!
Jest to też przepis dla tych, którzy na emigracji tęsknią za smakami dzieciństwa oraz dla osób na diecie bezglutenowej. Wszystko w jednym ;)



Przytoczę dwie wersje. Wegańską, która mi osobiście przypominała bardziej kaszkę, oraz klasyczną.

Wegańska

Czego potrzebujesz?

1 i 1/2 szklanki mleka sojowego
2 łyżki skrobi kukurydzianej
1 łyżka mąki ryżowej
2 łyżeczki cukru/miód/syrop z agawy

Etapy przygotowania są dokładnie takie jak przy klasycznym budyniu z paczki. Tym sprzed ery budyniu w kubku, zalej wrzątkiem :D

1 szklankę mleka sojowego wlewamy do garnka i czekając aż zacznie się gotować rozrabiamy mąki z cukrem w pozostałej połowie szklanki mleka. Kiedy mleko w garnku się zagotuje wlewamy zawartość szklanki i energicznie mieszamy by nie było grudek. Gotujemy jeszcze 2-3 minutki, często mieszając, aż uzyskamy gęstość budyniu.

Można oczywiście dodać syropu owocowego, cynamonu, wanilii, owoców. Cokolwiek przyjdzie nam do głowy!

Wersja klasyczna

Czego potrzebujesz?
500 ml  mleka
3 łyżki skrobi kukurydzianej (białej)
1 łyżka masła
2 łyżki cukru (albo więcej, co kto lubi)
1 żółtko
wanilia/cynamon/olejek migdałowy/syrop owocowy (w zależności na co mamy ochotę)

Do garnka wlewamy niemal całe mleko, zostawiając sobie ok pół szklanki na rozrobienie składników. W pozostałej ilości mleka rozrabiamy mąkę z cukrem, żółtkiem masłem i wybranym dodatkiem. Nie powinno być grudek. Kiedy mleko zaczyna się gotować wlewamy masę i energicznie mieszamy. Gotujemy do uzyskania odpowiedniej gęstości. Podajemy na ciepło.


Smacznego!


środa, 18 września 2013

Roladki to jest to!

Siedzę i siedzę. Myślę i myślę. I wymyśliłam. Po powrocie do domu byłam tam strasznie głodna, że musiałam coś skombinować na szybko. A, że nie lubię też kiedy jedzenie się marnuje, a w lodówce był świeży szpinak to wymyśliłam ;)
Szybko, smacznie, lekko. Bo na parze!



Czego potrzebujesz?

1 pojedyncza pierś z kurczaka
spora garść świeżego szpinaku lub 4 kostki mrożonego (polecam te w liściach, szpinak rozdrobniony niestety do niczego się nie nadaje)
kilka suszonych pomidorków w oleju
dwa ząbki czosnku
sól, pieprz lub przyprawa do kurczaka

Świeży szpinak zawsze należy najpierw umyć. Zdarza się, że jest pełen piachu, który później zgrzyta nam w zębach. Po umyciu odcinamy twarde łodyżki, gdyż psują przyjemność z jedzenia. Liście wrzucamy do rondelka, zalewamy kilkoma łyżkami wody by się nie przypalał i przykrywamy. Analogicznie z mrożonym szpinakiem, z pominięciem mycia oczywiście ;)
Kiedy liście się podduszą lub szpinak się całkiem rozmrozi, wyciskamy dwa ząbki czosnku, kroimy pomidorki na mniejsze kawałeczki i też dodajemy, i delikatnie solimy całość do smaku. Dusimy jeszcze przez chwilkę i odstawiamy.
W międzyczasie przygotowujemy pierś. Czyścimy ze zbędnych elementów jak chrząstki, kostki i włókna. Ja zwykle kroję pierś na dwie części wzdłuż. W ten sposób uzyskuję dwa podłużne kawałki na mniejsze roladki. Później delikatnie rozbijam mięso tłuczkiem uzyskując większy płat mięska.
Można też oczywiście rozbić całą pierś na jednego sporego kotleta ;)
Przyprawiamy mięso. Wykładamy na wierzch szpinak i zwijamy roladki. Jeśli nie chcą się trzymać zabezpieczamy brzegi wykałaczką.
Wkładamy do garnka do gotowania na parze na ok. 20 min.

Nie miałam specjalnego garnka więc byłam zmuszona kombinować. Położyłam metalowy durszlak na odpowiednim garnku z gotującą się wodą i przykryłam pokrywką ;)

Podajemy z ziemniaczkami, warzywami, makaronem lub kaszą. Co kto lubi!
Smacznego!

poniedziałek, 16 września 2013

Razowa szarlotka po mojemu

Miałam ogromną ochotę na szarlotkę. A jak już tak bardzo czegoś chcę to muszę to dostać!
Albo lepiej, zrobić ;)

Wyszła tak pyszna, że musiałam zrobić drugą dwa dni później.




Czego potrzebujesz?
(na małą blaszkę)

1,5 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej
50g masła
1 łyżka cukru/słodzik/syrop z agawy
1 jajko
ok. 3 łyżki jogurtu naturalnego
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 płaska łyżeczka sody
pół łyżeczki cynamonu

A do środka:
4-5 dużych jabłek, powinny być kwaskowate.
cynamon
cukier/słodzik/syrop z agawy


Co do jabłek to najlepsze są odmiany twarde i kwaskowate. Ze słodkich jabłek wychodzi mdła szarlotka. Jeśli masz pod ręką tylko takie proponuję po utwarciu zakwasić je sokiem z cytryny lub kwaskiem cytrynowym. Tak zawsze robiła moja mama. Wiem też, że są odmiany jabłek, które nie ciemnieją po pokrojeniu. Takie też będą się świetnie nadawały na szarlotkę.





Do miski wsypujemy mąkę, sodę, proszek do pieczenia, cynamon i cukier (lub czymkolwiek wolisz osłodzić ciasto). Do wymieszanych suchych składników dodajemy masło pokrojone na mniejsze kawałki. Nożem jeszcze rozdrabniamy i mieszamy je z suchymi składnikami. Kiedy masło będzie rozdrobnione wbijamy jajko, dodajemy jogurt i zagniatamy ciasto. Idealnie jest wtedy gdy ciasto jest miękkie, ale już nie klei nam się do palców. Jeśli w trakcie wyrabiania zdaje nam się, że wychodzi zbyt twarde należy dodać więcej jogurtu. Jeśli za bardzo się klei należy posypać je odrobiną mąki.
Po wyrobieniu ciasta owijamy je w folie i chowamy do lodówki na 30min. Schłodzone ciasto lepiej się wałkuje.

Kiedy ciasto się chłodzi obieramy jabłka, wycinamy gniazda nasienne i trzemy na tarce o grubych oczkach. Następnie doprawiamy je cukrem i cynamonem. Nie podałam proporcji ponieważ uważam, że tu panuje dowolność ;)
Ja jestem uzależniona od cynamonu! 

Wyjmujemy ciasto z lodówki i dzielimy w proporcji mniej więcej 2/3 na 1/3. Większy kawałek wałkujemy by pasował do naszej blaszki, ale tak by brzegi ciasta nachodziły na ścianki naczynia. Blaszkę najlepiej jest tez wyłożyć papierem do pieczenia. Nie będzie kłopotu z przywieraniem. Niestety w tej kwestii jak zauważyłam liczy się jakość samego papieru do pieczenia. Do tych tańszych jednak się przykleja i podczas krojenia gotowego ciasta efekt rujnuje walka z kawałkami papieru uczepionymi spodu ciasta ;)

Blaszkę wykładamy ciastem. Równamy brzegi i nakłuwamy spód widelcem. Gęsto dziurkujemy. W tym momencie można nawet podpiec spód 10 min w 200*, a dopiero potem wyłożyć na niego jabłka, jednak w moim piekarniku to się kompletnie nie sprawdza.
Na spód wykładamy więc jabłka, rozkładamy równo. Wałkujemy drugą część ciasta. Kroimy ją na paseczki szerokości około 1,5 cm. Układamy paseczki równolegle pozostawiając przestrzenie, a następnie układamy drugą warstwę paseczków tak by utworzyły krateczkę.
Pieczemy w 200* do momentu aż wierzch będzie rumiany a ciasto będzie odchodziło od brzegów. Można też sprawdzić wykałaczką czy ciasto jest gotowe.

Smacznego!



niedziela, 8 września 2013

Pełnoziarniste różyczki z serkiem

To chyba jedyne co mi dziś wyszło. Jak zwykle nie mogę się skupić na jednym. A już na pewno nie na tym na czym powinnam ;)
Znalazłam przepis. Ciut zmodyfikowałam i wyszło pysznie.
Różyczki robi się bardzo bardzo łatwo. Szkoda, że nie przyszło mi do głowy by zrobić wcześniej zdjęcie ;P
Z przepisu wyszło mi 12 różyczek.




Czego potrzebujesz?
3/4 szklanki mąki pszennej tortowej
3/4 szklanki mąki pszennej razowej
1 łyżka oliwy
1 łyżeczka suchych drożdży
1/3 szklanki mleka sojowego
1 jajko
1 i 1/2 łyżki brązowego cukru/stevii/syropu z agawy

Na nadzienie
70g chudego twarożku
1 łyżka brązowego cukru/stevii/syropu z agawy
1 żółtko
przyprawa do sernika lub olejek waniliowy

Najpierw robimy zaczyn z drożdży. Wtedy lepiej nam wyrośnie i będzie cudownie puszyste. Należy odrobinę podgrzać mleko. Jeśli będzie zbyt ciepłe zamordujemy drożdże ;)
W szklance rozrabiamy ciepłe mleko sojowe z łyżeczką białej mąki i łyżeczką suchych drożdży. Zostawiamy na jakie 15min żeby sobie urosło.
Kiedy już zaczyn będzie gotowy do miski wsypujemy obie mąki, cukier czy inny słodzik i mieszamy. Następnie robimy dziurkę i wlewamy do niej oliwę, jajko i zaczyn. Ciasto wyrabiamy aż przestanie kleić się do palców. Zostawiamy do wyrośnięcia, a w międzyczasie robimy nadzienie. Miksujemy serek z cukrem i jajkiem i przyprawą jeśli taką mamy.

Kiedy ciasto troszkę wyrośnie wałkujemy je dość cienko. Szklanką wykrajamy kółeczka jak na pierogi ;)
Układamy 4 kółeczka w rzędzie tak by na siebie na chodziły brzegami i utworzyły łańcuszek. Smarujemy kółeczka serkiem, zwijamy delikatnie w roladkę. Przekrajamy w połowie. Tak powstają dwie słodkie różyczki na raz!
Układamy na blaszce na papierze do wypieków i pieczemy do zrumienienia w 200*.

Smacznego ;)